
copyright: TETE (Tomasz Tomaszewski)
Wywiad z Kajetanem Kajetanowiczem, kierowcą rajdowym, dwukrotnym Rajdowym Mistrzem Europy, czterokrotnym Rajdowym Mistrzem Polski, trzykrotnym zwycięzcą Rajdu Polski.
Romeo Grzębowski: Właśnie drugi raz z rzędu zdobyłeś tytuł Rajdowego Mistrza Europy. Gratulacje! Jak zostaje się mistrzem w rajdach samochodowych? Co jest potrzebne? Pieniądze, dobry wóz, talent, intensywny trening?
Kajetan Kajetanowicz: Tak naprawdę liczy się wszystko. Decydujący może okazać się każdy, nawet najmniejszy szczegół. Rajdy samochodowe to dyscyplina pełna emocji, budząca fascynację, a przy tym bardzo skomplikowana. Sukces zależy od tego, czy w pierwszym etapie zawodnik potrafi zdobyć przewagę nad konkurencją, a w kolejnym da radę ją utrzymać, a najlepiej zwiększyć. Oba etapy są niezbędne. Jestem przekonany, że ich osiągnięcie nie jest możliwe bez całego zespołu, który wierzy w nasz wspólny sukces. Tę wiarę widać w zaangażowaniu w działanie i dbanie o to, by współpraca się układała, nawet wtedy, gdy nie wszystko idzie po naszej myśli.
Waldemar Olbryk: To prawda. W mediach zwykle wspomina się o kierowcach, czasami o pilotach. Powiedz, ile osób pracowało na sukces „Kajto”?
KK: Właściwie tych ludzi jest dziesiątki, jeżeli nie setki. Moja droga do zdobycia tytułu Rajdowego Mistrza Europy nie zaczęła się na starcie sezonu 2015, ale wiele, wiele lat wcześniej. Piąłem się powoli się po szczeblach rajdowej drabiny i pomogło mi w tym całkiem sporo ludzi. Dziś z wieloma z nich już nie pracuję. Mamy rzadszy kontakt. Jedno nadal nas łączy: jestem im wszystkim bardzo wdzięczny. Przy rajdzie pracuje spory zespół. Razem z mechanikami liczy około dwudziestu osób. Przy treningach jest nas mniej – trzon zespołu to cztery osoby. Po pierwsze Paweł, który pełni rolę koordynatora. Śledzi tyle różnych tematów, że trudno byłoby je wszystkie wymienić. To jest wszystko, od opon, przez catering po przeloty i zakwaterowanie. Biuro, wraz z wszystkimi sprawami administracyjnymi i finansowymi, to domena jak zawsze niezawodnego Wojtka. Następnie jest Gabriel, całkowicie pochłonięty zadaniami funkcja rzecznika prasowego. No i ja, czyli facet kierujący wszystkim i wszystkimi, w tym głównie samochodem. Podczas rajdów pojawia się też Jarek, czyli mój pilot, a oprócz tego fotograf, kamerzysta, ludzie od pogody, mechanicy, kucharz itd. Najlepsze jest to, że każdy ma jakąś robotę do wykonania.. 🙂
RG: Co to dla Ciebie znaczy „dobry zespół”?
KK: Gdybym patrzył na same wyniki, to powiedziałbym, że zespół jest dobry kiedy osiąga sukcesy. Choć dla mnie osobiście zespół jest dobry, kiedy daje mi możliwość działania, skupienia się na tym, żebym był jak najszybszy i jak najskuteczniej prowadził pojazd. Do tego potrzeba spokojnej głowy, której nic nie rozprasza. Mam być pewny, że co ma być zrobione zostanie wykonane, i to dobrze. Między innymi właśnie to się liczy w dobrym zespole, w którym zaufanie to podstawa. Moja ekipa ciężko pracuje i robi co może, abym miał warunki do rozwoju. Staram się odwdzięczać, doceniając ich wysiłek i motywując ich do pracy. Wszyscy podgrzewamy atmosferę, bo chcemy działać jeszcze lepiej i sprawniej. Ktoś kiedyś powiedział, że miarą efektywności firmy jest to jak działa pod nieobecność szefa. Jestem dumny, że mój zespół potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność i pracować nawet wtedy, gdy mnie całkowicie pochłaniają inne obowiązki.
RG: Jak budujesz atmosferę zaufania w zespole?
KK: Pierwszym krokiem do zbudowaniu zaufania jest zrozumienie czym ono właściwie jest. Każdy może je rozumieć inaczej. Ja uważam, że zaufanie to coś, co buduje się na wielu płaszczyznach. To nie tylko kwestia dyskrecji, ale również skuteczności w działaniu i odpowiedzialności. Jestem przekonany, że w budowaniu zaufania liczy się otwartość i konkret w podejściu do ludzi. Czasami wszystko toczy się w tak szaleńczym tempie, że nie wiem nawet jaki mamy dzień tygodnia. To oznacza, że muszę dokładnie przemyśleć jak mam dzielić czas, żeby był wykorzystany optymalnie i żebym ja sam stawał się jeszcze lepszy. W zespole mamy do siebie zaufanie, ponieważ wiemy, że każdy z nas działa wyłącznie na jego rzecz. Takie podejście ułatwia sprawę, kiedy pojawiają się trudne tematy.
WO: Co stanowi przeszkodę w dobrej współpracy?
KK: Z całą pewnością brak wspomnianego już zaufania. Ciężko wówczas dążyć do ideału i się do niego zbliżyć. Ważne jest, aby wszyscy członkowie zespołu widzieli ten sam, wspólny cel. On wytycza nam drogę do kolejnych, jeszcze większych osiągnięć. Żeby na tej drodze wszystko zagrało trzeba stłumić własne ego. W dwudziestoosobowym zespole to nie jest oczywiste. Jakiś czas temu jeden z moich współpracowników stwierdził, że jeżeli na wycieczce grupa składa się z samych przewodników, to nigdy nie dotrze do celu (śmiech). Dlatego bardzo mnie cieszy, że w naszym zespole wszyscy dążą do wspólnego rozwoju, z każdym kolejnym rajdem.
RG: Sport zawodowy wymaga dziś stosowania różnych zaawansowanych narzędzi. Wiadomo, że przy wyposażeniu wozu nie idzie się na skróty. Ty sam skorzystałeś ostatnio ze specjalistycznych narzędzi diagnostycznych, ponieważ chciałeś poprawić komunikację i współpracę w zespole. Czy uważasz, że w Twoim przypadku takie narzędzia są przydatne?
KK: To prawda. Dla całego zespołu zorganizowaliśmy warsztaty bazujące na analizie Extended. Najpierw, przed spotkaniem wszyscy wypełnili ankietę on-line. Potem, już podczas warsztatów, każdy dostał indywidualny raport z omówieniem własnych predyspozycji. Pokazywał w czym każdy z nas czuje się swobodnie a w czym niekomfortowo. Rozmawialiśmy o tym w jaki sposób komunikujemy, co przyciąga naszą uwagę w kontakcie z rozmówcą, jak podejmujemy decyzje i jak reagujemy na stres. Ważna była dla nas szczególnie reakcja na stres. Presja podczas rajdów jest bardzo dużA, łatwo wtedy o konflikty, które nikomu w takiej sytuacji nie są potrzebne. Co ciekawe, wiele wniosków było dla nas zaskoczeniem. Podczas warsztatów sam czułem i widziałem na twarzach pozostałych, że cały proces wzbudził sporo emocji. To dlatego, że wszyscy bardzo poważnie podeszliśmy do tematu. Na koniec rozmawialiśmy wspólnie o wynikach i dostaliśmy „psychologiczną mapę zespołu”. Dzięki temu lepiej rozumiemy nasze reakcje. Wiemy co dla każdego z nas się liczy i czego w relacji z daną osobą powinniśmy unikać. Myślę, że takie „naoliwienie łożysk” przyda się w każdym zespole. W tym sporcie zdarzają się chwile ekstremalnego stresu. Wnioski z warsztatów mają nam pomóc w lepszym skupieniu się na celu, czyli na wygrywaniu rajdów.
WO: Czy bywasz w stu procentach zadowolony z wyniku? Zdobywasz kolejne mistrzostwo, kolejne tytuły. Czy zdarza Ci się pomyśleć: „Już lepiej się nie dało”.
KK: Pewnie trudno w to uwierzyć, ale sam wynik nie daje mi satysfakcji. Zdarza się, że nie wygrałem rajdu, ale jestem z niego zadowolony. Z drugiej strony jestem bardzo wymagający, głównie wobec samego siebie. Czasami wracam z zawodów, w których zajęliśmy pierwsze miejsce a głowa cały czas pracuje – myślę o tych wszystkich elementach, które można byłoby poprawić. Z kolei niektórych rajdów nie udaje nam się wygrać, ale wiem, że daliśmy z siebie wszystko i że tego dnia po prostu nie dało się zrobić więcej. Mówiąc filozoficznie, warto w życiu działać w zgodzie ze sobą. Trzeba robić to, w co się wierzy i zgodnie z własnymi oczekiwaniami.
WO: Jaki wpływ mają na Ciebie zwycięstwa? Czy ciągle znajdujesz w sobie miejsce na nowe wyzwania?
KK: Każde zwycięstwo daje mi motywację. Po wygranej zawsze zastanawiam się co jeszcze można poprawić, gdzie jeszcze mógłbym dać z siebie więcej. Tak właśnie było podczas eliminacji do tegorocznego Rajdu Barbórki. Zastanawiałem się czy jest szansa na lepszy wynik. Dotychczas wygrałem trzy, nie, cztery razy, na tym podstępny odcinku na [ulicy] Karowej. Po wynikach widać było, że da się zdziałać więcej. Wygraliśmy wszystkie odcinki specjalne, osiągając najwyższą przewagę na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Zawsze szukam wyzwań, w których muszę dać z siebie więcej, takich kolejnych poziomów do zdobycia.
WO: Jak reagujesz na porażki, te większe i te mniejsze? Co czujesz, kiedy to Ty zawiniłeś? Jak reagujesz, kiedy przegrywasz z powodu działań lub zaniechań współpracowników?
KK: Moje własne porażki sprawiają, że wpadam w szał. Przy błędach innych jest mi po prostu przykro. Wszystko zależy od podejścia do własnych błędów i pomyłek. Rajdy nauczyły mnie pokory – jest bardzo ważna, i w życiu i w sporcie. Staram się dzielić tymi doświadczeniami z zespołem. Wiem też, że sam mogę się sporo od nich nauczyć. Gdy zdarzy mi się błąd potrafię być nieznośny. Robię wszystko, żeby znaleźć przyczynę, zrozumieć dlaczego tak się stało. Gdy błąd zdarza się innym próbuję pomóc. W końcu w naszym wspólnym interesie leży, żeby zespół działał dobrze… co najmniej:)
RG: Po wygranej w tegorocznych rajdach Barbórki i Kryterium Asów, ze słynnym odcinkiem na ulicy Karowej, wywiad dla mediów zacząłeś od podziękowań dla zespołu. Wśród kierowców rajdowych takie gesty nie zdarzają się często…
KK: Wiedziałem jak ciężko pracował zespół, dlatego zacząłem od podziękowań. W wielu dyscyplinach sportowych światła reflektorów są skierowane na zawodnika. Brak jest jednak świadomości ilu ludzi pracowało na jego sukces. W naszym przypadku to nie tylko sam zespół. Są jeszcze sponsorzy. Staram się wyrazić im wdzięczność osiągając wysokie wyniki. Zawsze podkreślam też ile im zawdzięczam.
Dziękujemy za rozmowę.
Z Kajetanem rozmawiali:
Romeo Grzębowski
Partner w TIME FOR TEAM oraz Prezes Zarządu Extended DISC Polska, firmy specjalizującej się w diagnozie talentów i potencjału pracowniczego. Romeo specjalizuje się we wdrażaniu programów poprawy efektywności zespołów biznesowych. Wspiera również w budowaniu skutecznej współpracy zawodowe i amatorskie drużyny sportowe.
Waldemar Olbryk
Dyrektor Działu Wsparcia Biznesu w Skanska Polska i Prezes Skanska Property Poland w latach 2011-2014. Ekspert w obszarze B2B i w budowaniu relacji biznesowych. Od prawie dwudziestu lat aktywny w branży inwestycji i nieruchomości. Specjalizuje się we wdrażaniu innowacyjnych rozwiązań w biznesie i we wspieraniu zmian w jego otoczeniu.